1 lipca wypadał dzień najlepszego przyjaciela człowieka – psa! Wszyscy wiemy, że owczarki nie dość, że są regularnymi członkami oddziałów Górskiej Straży, to na dodatek posłużyły za symbol tej organizacji. A teraz oddajmy głos największej psiarze Imperium, Kailean:

– Kiedy napadli nas bandyci – zaczęła – mieliśmy cztery psy. Trzy zabili od razu, czwartego stratowali i zostawili na ziemi z połamanym kręgosłupem. Wabił się Berdeth. Był pół owczarkiem, pół wilkiem i… moim przyjacielem. Ojciec powtarzał, że taki pies nie uzna w nikim pana, ale jeśli zobaczy w tobie towarzysza, to nie znajdziesz lepszej podpory w życiu. Płakałam, gdy wzięłam kamień, żeby… skrócić jego cierpienie.
Pomiotnik się uśmiechał.
– Nie mogłam, Pomiotniku… nie mogłam tego zrobić. Byłam sama na środku Stepów, właśnie zabili mi rodzinę, a ja miałam zamiar zamordować ostatniego z jej członków. Bałam się, płakałam, byłam usmarkana jak malutkie dziecko i prosiłam mojego psa, żeby ze mną został… żeby mnie nie zostawiał samej… bo nie dam sobie rady. – Kailean patrzyła, jak uśmiech potwora znika, powoli zaczynał rozumieć. – I wiesz co? On został. Został, bo chciał, bo był moim towarzyszem, przyjacielem.


Pomiotnik się uśmiechał.

– Nie mogłam, Pomiotniku… nie mogłam tego zrobić. Byłam sama na środku Stepów, właśnie zabili mi rodzinę, a ja miałam zamiar zamordować ostatniego z jej członków. Bałam się, płakałam, byłam usmarkana jak malutkie dziecko i prosiłam mojego psa, żeby ze mną został… żeby mnie nie zostawiał samej… bo nie dam sobie rady. – Kailean patrzyła, jak uśmiech potwora znika, powoli zaczynał rozumieć. – I wiesz co? On został. Został, bo chciał, bo był moim towarzyszem, przyjacielem.

Robert M. Wegner “Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód – Zachód”