„Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza” zostało nominowane do trzech nagród branżowych: Zajdla, Żuławskiego i Śląkfy!
W nominacjach do Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego Robert M. Wegner zajął pierwsze miejsce w głosowaniu Elektorów. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród będzie miało miejsce na Coperniconie we wrześniu tego roku.
Na Pyrkonie ogłoszono nominacje do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla za rok 2018. „Każde martwe marzenie” jest jedną z siedmiu nominowanych powieści. Laureatów poznamy podczas uroczystości zamknięcia ogólnopolskiego konwentu miłośników fantastyki Polcon 2019 dziesiątego sierpnia 2019 roku w Białymstoku.
Robert M. Wegner został także nominowany do nagrody Śląskiego Klubu Fantastyki. Nagroda tradycyjnie zostanie wręczona na Seminarium Literackim w dniach 21-23 czerwca.
Robert Wegner jest jednym z najchętniej czytanych polskich autorów piszących fantastykę. Jest także jednym z najczęsciej nagradzanych. Zajdle, Sfinksy, Żuławie oraz nagroda Europejskiego Stowarzyszenia Science Fiction – wszystkie te statuetki już ma na swoich półkach. A Śląkfa?
Ostatnio nominowałam Roberta do Śląkfy w roku 2016 za „Pamięć wszystkich słów”. W tym roku nominuję go za „Każde martwe marzenie”, choć uczciwie mówiąc, mogłabym procedurę tę powtarzać przy każdym kolejnym tomie „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”. Bo Robert Wegner nigdy nie rozczarowuje – każdy kolejny tom podpisany jego nazwiskiem to uczta czytelnicza. Jego świat jest barwny, postaci wielowymiarowe, akcja toczy się wartko, ale najważniejsze w twórczości Wegnera jest to, że po lekturze w głowie zostaje nam coś więcej niż przygoda. Zaduma nad ludzką naturą, nad granicami możliwości, nad tym, ile możemy znieść i czy zawsze warto. Wojciech Chmielarz napisał: „Gdyby kiedykolwiek w Sèvres chcieli położyć obok wzorca metra i kilograma wzorzec dobrego opowiadania fantasy, powinni sięgnąć po utwory Wegnera”. Ja dodam, że gdyby w Sèvres stał klosz czekający na wzorzec dobrej literatury rozrywkowej, która jednocześnie nie jest powierzchowna i banalna, to „Każde martwe marzenie” mogłoby pod ten klosz trafić.
Mam jednak nadzieję, że najpierw w ręce Roberta trafi Śląkfa.
Klaudia Heintze Śląski Klub Fantastyki